Seniorka pozwała wielki bank i wygrała. “Otwieram konto, a tam pusto”

by starnak

4 comments
  1. Ta historia przywraca nieco wiary w system sądowy.

    Rok z hakiem na dwa procesy – najpierw w pierwszej instancji a potem w sądzie apelacyjnym – to znacznie lepszy wynik niż wiele innych znanych mi spraw toczących się latami.

    Zwrot raptem 600 zł kosztów sądowych za obie instancje i brak zwrotu kosztów zastępstwa procesowego wskazuje też na to, że pani była w stanie wygrać z korporacją bez korzystania z profesjonalnej pomocy prawnika.

  2. Wszystkie banki mają dwuetapową autoryzacje operacji. Apką albo sms-em. Jesli pani faktycznie nie ma apki, to znaczy że dostawała sms-y z kodami autoryzacyjnymi i podawała je oszustom. Bez tego mogliby znac jej użytkownika i hasło z phishingu, ale i tak nie zalogowaliby sie do konta, ani nie wykonali żadnych operacji. Czemu bank ma płacić za to że podawała kody z banku innym osobom?

  3. Banki mają naprawdę przyzwoite zabezpieczenia. Ludzie bezmyślnie je olewają, a potem to bank ma oddawać pieniądze. Jestem lewakiem. Walić duże korporacje i ich chciwość, ale sądy traktujące klientów banków jak ubezwłasnowolnione dzieci, które nie muszą ponosić odpowiedzialności za nic co robią, to przegięcie w drugą stronę. To tak jakbym pozwał Gerdę, bo mam ich zamek w drzwiach, dałem klucze złodziejowi i ten okradł mi mieszkanie.
    Tymczasem jak bank zakłada blokadę do wyjaśnienia, odrzuca transakcję, albo zaprasza do potwierdzenia tożsamości w placówce, to jest wielki krzyk, bo “złodzieje nie pozwalają mi dysponować moimi pieniędzmi jak chcę”.

Comments are closed.