To niewielkie miasteczko, położone niemalże na przedmieściach Wałbrzycha, urzeka swoim klimatem, przedwojenną architekturą i niezwykłą historią, ponieważ zbawienne dla zdrowia właściwości tutejszych wód znane były już w średniowieczu. Naukowe potwierdzenie ich skuteczności nastąpiło dopiero pod koniec XVI w., kiedy nadworny lekarz rodziny Hochbergów, do której należało m.in. Szczawno i położony niedaleko stąd zamek Książ, dokładnie przeanalizował jej skład. W XIX stuleciu powstało tu już uzdrowisko z prawdziwego zdarzenia – rozbudowano pijalnię wód, a także wzniesiono gmach teatru oraz imponujący, nawet współcześnie, park zdrojowy.
Fot.: mat. prasowy
Prawdziwy szczyt popularności Bad Salzbrunn przyszedł jednak na początku XX w. Wtedy, z inicjatywy księcia Jana Henryka XV Hochberga, zbudowano luksusowy Grand Hotel. Istniejący do dzisiaj, potężny gmach zachwycał gości swoim bogatym wystrojem z elementami secesyjnymi i neobarokowymi – co ciekawe, jego wnętrza projektowała sama księżna Daisy, dlatego obiekt nazywany był żartobliwie jej najukochańszym dzieckiem. Budynek uchodził za największy i najbardziej prestiżowy hotel na całym Dolnym Śląsku, stając się później inspiracją dla architektów pracujących nad budową sopockiego Grandu. Zanim jednak powstał jego nadmorski młodszy brat, to w Szczawnie gościły już koronowane głowy i europejskie elity – w obiekcie bywali m.in. niemiecki cesarz Wilhelm II, rosyjski car Mikołaj II czy Winston Churchill. W latach dwudziestych powstało tu także 24-dołkowe pole golfowe, ale sielanka zakończyła się już dekadę później, po dojściu do władzy w Niemczech nazistów. Hotel znacjonalizowano, a jego nazwę zmieniono na Dwór Śląski (Kurhotel Schlesische Hof). Zamiast koronowanych głów zaczęli bywać tu hitlerowscy dygnitarze na czele z Heinrichem Himmlerem, Josephem Goebbelsem oraz Hermanem Goeringiem.
Dzisiaj mieści się tu sanatorium oficjalnie nazwane Domem Zdrojowym im. dr. J. Górskiego. Zaledwie kilka minut spacerem stąd znajduje się słynna, odbudowana pijalnia wód wraz z charakterystyczną, drewnianą halą spacerową – po przejściu przez kompleks dotrzemy do pięknego parku zdrojowego, bogatego w ładne nasadzenia oraz gatunki roślin z niemal całego świata, wliczając w to palmy. Ale to nie koniec atrakcji. Idąc w przeciwną stronę, po około półgodzinnym spacerze, dotrzemy do zabudowań XIX-wiecznego folwarku, który po gruntownej rewitalizacji stał się kompleksem z hotelem, świetną restauracją oraz kawiarnią„Szwajcark”, zajmującą piękny budynek utrzymany w stylu alpejskim.
Wrocław. Odkrywając na nowo
Wrocław jesienią zaprasza zwłaszcza kinomaniaków. Latem tradycyjnie odbywają się tu słynne w całej Polsce Nowe Horyzonty, natomiast jesienią już po raz piętnasty zorganizowany zostanie American Film Festiwal. Impreza, która w tym roku potrwa od 5 do 11 listopada, jest świętem niekomercyjnego amerykańskiego kina. W jej programie znajdą się ambitne produkcje królujące nie tylko na festiwalach Tribeca i Sundance, ale też obrazy nagrodzone w Cannes, Berlinie czy Wenecji. Poza nimi, w ramach retrospektywy, przypominane będą także starsze produkcje, które odcisnęły piętno na historii amerykańskiego kina. Poza samymi projekcjami uczestnicy AFF wezmą udział w spotkaniach z filmowcami zza oceanu, a wszystkie szczegóły dotyczące festiwalu można śledzić na oficjalnej stronie internetowej organizatora.
W przerwach pomiędzy seansami warto wybrać się na spacer, aby odkryć zrewitalizowane niedawno wrocławskie zabytki. Największą inwestycją w tym zakresie w ostatnim czasie było odrestaurowanie Bastionu Sakwowego. Ten pokaźny kompleks budynków, znajdujących się między ulicą ks. Piotra Skargi a zakolem Fosy Miejskiej, jest pozostałością po wrocławskich fortyfikacjach. Pierwotnie wzniesiono je już w XVI w., ale przebudowano po klęsce Prus podczas kampanii napoleońskiej. W drugiej połowie XIX stulecia na tutejszym wzgórzu zbudowano belweder wraz z wieżą widokową, a cały kompleks nazwano Wzgórzem Liebicha. Od czasów powojennych, kiedy Dolny Śląsk trafił w granice Polski, nazwa oficjalnie została zmieniona na Wzgórze Partyzantów i obowiązywała w tej formie aż do tego roku. Kompleks, poważnie zniszczony podczas obrony Wrocławia przed nacierającą Armią Czerwoną, przetrwał tylko w części – do czasów współczesnych nie dotrwał choćby sam belweder. Do tego w okresie PRL komunistyczne władze nie miały pomysły na przeznaczenie dla tak dużej budowli położonej niemal w samym centrum miasta, a lata dziewięćdziesiąte tylko przyspieszyły proces degradacji tego terenu. Szczęśliwie, dzięki zakończonej w czerwcu tego roku rewitalizacji, przywrócono dawny blask pawilonowi perystylowemu i charakterystycznym kolumnom, a w budynku otwarto kawiarnię Freska. Warto tu przyjść także wieczorem, kiedy obiekt jest pięknie podświetlony.
Wcale nie gorzej wygląda znajdujący się również nad Fosą Miejską, wyremontowany niedawno pawilon stworzony przez najbardziej znanego przedwojennego, wrocławskiego architekta – Maksa Berga. Autor m.in. wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO Hali Stulecia zaprojektował żelbetonową, opierającą się na 12 geometrycznych kolumnach budowlę, we wnętrzu której funkcjonowała pijalnia mleka oraz stacja redukcji gazu. Jak na początek XX w. była to bardzo nowoczesna konstrukcja, jednak po wojnie – podobnie jak Bastion Sakwowy – ulegała stopniowej degradacji, służąc jako punkt ksero bądź bar z zapiekankami. W 2021 r. po ponad dwuletniej rewitalizacji i przywróceniu pierwotnych założeń otwarto tu jedną z najładniejszych wrocławskich kawiarni – Cafe Berg.
Kraków. Z kulturą
Jesień pod Wawelem obrodziła wyjątkowo dużą liczbą wydarzeń kulturalnych, w których mogą przebierać zarówno pasjonaci literatury, jak i ci bardziej interesujący się muzyką lub kinematografią. Ci pierwsi powinni zjawić się pod Wawelem pod koniec października, kiedy odbędzie się tutaj po raz szesnasty Międzynarodowy Festiwal Literatury im. Josepha Conrada. Motywem przewodnim tegorocznej edycji jest „autentyczność”, dlatego dyskusje panelowe będą krążyć wokół zagadnień takich jak wiarygodność, obiektywna perspektywa czy odpowiedzialność autorów za własną interpretację. Wśród zaplanowanych wydarzeń są spotkania z autorami (m.in. Andrzejem Stasiukiem, Jeanem-Bapiste’em Andreą czy Lauren Groff), koncerty, a także projekcje filmowe.
W interesujących seansach, choć w zdecydowanej krótszej formie, można uczestniczyć także podczas odbywającego się w krakowskim Kinie Kijów w dniach 22-27 października festiwalu Etiuda & Anima. Impreza poświęcona etiudom stworzonym przez studentów szkół filmowych i artystycznych, a także animacjom odbędzie się w stolicy Małopolski już po raz 31.
Jeszcze dłuższą tradycję mają Krakowskie Zaduszki Jazzowe – to najważniejsze wydarzenie kulturalne ostatniego weekendu października uznawane jest za najstarszy festiwal jazzowy w Europie i drugi na świecie. Na najważniejszych scenach miastach już po raz 69. zagrają nietuzinkowi wykonawcy. W ramach koncertu Nowa Huta Jazz w Nowohuckim Centrum Kultury wystąpi Kuba Badach, z kolei dzień później na deskach Opery Krakowskiej pojawi się sama Urszula Dudziak. Festiwal uwieńczy sobotni koncert galowy, w którym wezmą udział Natalia Kukulska, Krzysztof Kiljański oraz Wojciech Myrczek, którzy zaprezentują swoje aranżacje muzyki wybitnego polskiego muzyka i kompozytora jazzowego Włodzimierza Nahornego.
Szczyrk. Z głową w… górach
Z Krakowa już niedaleko w góry. I to nie tylko Tatry. Tej jesieni warto bowiem zajechać w Beskidy, ponieważ otworzył się tu jeden z najciekawszych hoteli w naszym kraju. Mercure Szczyrk Resort zainaugurował swoją działalność we wrześniu, oferując aż 447 nowocześnie urządzonych pokoi – wszystkie ze wspaniałym widokiem na Skrzyczne, czyli najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego. Na gości czeka tu aż sześć różnych barów i restauracji, a także rozległa strefa wellness, w ramach której udostępniono kompleks basenowy z dwiema zjeżdżalniami, trzema zewnętrznymi jacuzzi oraz sześcioma saunami i grotą solną. Do tego dochodzi oczywiście 10 pokoi zabiegowych z szerokim wachlarzem usług spa.
Co ciekawe, obiekt położony na wysokości 660 m n.p.m. powstał w wyniku przebudowy innego znanego ośrodka wypoczynkowego o nazwie Orle Gniazdo. Ten wzniesiony został pod koniec lat siedemdziesiątych XX w. jako dom wczasowy dla pracowników trzech wielkich śląskich zakładów przemysłowych – Huty Katowice, chorzowskiej Huty Kościuszko oraz tyskiej fabryki Transprzęt. W hotelu funkcjonowała przez lata największa w całym mieście restauracja, odbywały się także szachowe mistrzostwa kraju, a w 2017 r. wyznaczono tu metę jednego z etapów kolarskiego wyścigu Tour de Pologne.
Hotel to jedno, ale oczywiście poza jego podwojami Szczyrk ma także wiele do zaproponowania. Wbrew pozorom, historia miasteczka jako popularnego górskiego kurortu jest stosunkowo krótka, bo zaczęła się na dobrą sprawę dopiero w XX w. Jako pierwsi masowo trafiali tu austro-węgierscy żołnierze, którzy dochodzi do zdrowia w Beskidach, a już po pierwszej wojnie światowej w poaustriackich koszarach i lazaretach powstawały pierwsze ośrodki wypoczynkowe. W 1927 r. niemieckie towarzystwo turystyki górskiej Beskidenverein ufundowało schron dla narciarzy, a w miejscowości zaczęły powstawać nowe wille, pensjonaty, a nawet prywatne kwatery. Co istotne dla rozwoju lokalnej turystyki, w latach trzydziestych doprowadzono do Szczyrku także stałą komunikację autobusową z Bielska-Białej. Prawdziwy boom nastąpił dopiero w czasach PRL, gdy śląskie kombinaty zaczęły inwestować w rozwój swoich ośrodków wczasowych, podobnych do wspomnianego Orlego Gniazda.
Dzisiaj do Szczyrku, podobnie zresztą jak przed dekadami, przyjeżdża się dla pięknych górskich krajobrazów. Popularnym celem pieszych wycieczek jest oczywiście Skrzyczne – na szczyt można dostać dwoma szlakami: zielonym przez przełęcz Becyrek oraz niebieskim przez Halę Jaworzyna – w obu przypadkach wdrapiemy się na szczyt w mniej więcej 2,5 godziny. Alternatywą jest przejazd wyciągiem krzesełkowym. Szczyrk jest także idealną bazą wypadową w inne beskidzkie trasy, m.in. na Malinową Skałę, Klimczok czy Przełęcz Karkoszczonka. Mając trochę więcej czasu, z miasteczka warto też wybrać się do Wisły (około pół godziny samochodem), a stamtąd ruszyć na szlak do Baraniej Góry, gdzie znajdują się źródła królowej polskich rzek.
Sopot. Morze możliwości
Fot.: iStock
Kiedy tłumy letników już na dobre wyjadą do swoich domów, Sopot daje się odkrywać na nowo jako urocze, dostojne miasto, wprost stworzone do długich, acz powolnych spacerów. Można oczywiście podejść do tego standardowo i zażywając jodu (między listopadem i marcem jest go najwięcej!), udać się na dłuższy spacer plażą do gdyńskiego Orłowa, by w jednej z tamtejszych kawiarni przysiąść na kawę, a następnie wrócić bulwarem do słynnego kurortu. Ale Sopot można obejść mniej konwencjonalnie, zatapiając się w gąszczu wąskich uliczek, kryjących mnóstwo urodziwych, przedwojennych willi reprezentujących różne style architektoniczne. Podczas spaceru warto poszukać budynków należących do najbardziej znanych sopockich bywalców – willi Herbstów, czyli rodziny łódzkich fabrykantów, dworu Borckmanna, w którym gościli polscy królowie August II Sas oraz Stanisław Leszczyński, czy wreszcie kamienicy w dzieciństwie zamieszkiwanej przez kontrowersyjnego, niemieckiego aktora i reżysera Klausa Kinskiego, ojca Nastasji Kinski.
Ale Sopot to nie tylko jego dolna część z Monciakiem i nadmorskim deptakiem. To także mniej znany Górny Sopot z równie starymi willami i pięknym, naturalnym lasem, który dzięki licznym morenowym wzgórzom przypomina nieco bardziej górskie rejony naszego kraju. Zresztą mało kto wie, że w tych okolicach znajduje się popularna zimą wśród trójmiejskich narciarzy Łysa Góra. Na tym zaledwie 110-metrowym wzniesieniu przygotowano niedługi stok narciarski, na który można dotrzeć najprawdziwszym wyciągiem krzesełkowym! Będąc tutaj, na pewno warto zajrzeć do słynnej Opery Leśnej, którą można zwiedzać cały rok, lepiej jednak wcześniej na stronie internetowej obiektu sprawdzić dokładne godziny jej otwarcia.
W chłodniejsze dni warto skorzystać z sopockich saun – kompleks znajdujący się przy wejściu na plażę nr 43, tuż obok granicy z gdańskim Jelitkowem, kusi saunowaniem z widokiem na wzburzone fale Bałtyku. Oczywiście najzdrowiej będzie przerywać seans krótkimi kąpielami w morskiej wodzie! Sauny czynne są codziennie od godziny 8.00 do 23.00, a rezerwować je najłatwiej poprzez popularną aplikację.